filiżanka herbaty z cytryną
herbatka

Jesienne pogaduszki

Tak to jest. Zanim się zabrałam za tego posta, nastąpiło mnóstwo Bardzo Ważnych Spraw, święta i inne takie, i z posta w październiku zrobił się post w listopadzie. Ale co się odwlecze… A może miało być listopadowo, żeby się wszystko spokojnie ułożyło i napisało jak należy. 

Ok, zaparzmy sobie ciepłą herbatę na listopadową słotę i poszukajmy chwili dla siebie.

filiżanka herbaty z cytryną

Zmiany, zmiany

Ten rok był dla mnie pełen zmian i wygląda na to, że jeszcze trochę nowych rzeczy się zdarzy. Miejmy nadzieję- pozytywnych. W każdym razie jestem dobrej myśli. Zmiany jednak nie wzięły się znikąd i nie ma co ukrywać- potrzebowałam sporo czasu, żeby do nich dorosnąć.

Prawda jest taka, że miewamy czasem rozmaite marzenia, większe i mniejsze, i przychodzi moment, kiedy zaczyna się je odsuwać: bo studia, bo praca, bo rodzina, dzieci, bo kiedyś się coś komuś obiecało i głupio się teraz wycofać, bo nie wypada, bo co ludzie powiedzą, bo to takie dziecinne… Życie się gdzieś tam toczy, my razem z nim, a dawne pomysły wyłażą tylko czasem we frustracji, gdy wszystko idzie nie tak. A przecież mogłam kiedyś podjąć inną decyzję… Albo gdybym była bardziej odważna… I można tak się toczyć w nieskończoność, tylko dokąd i po co?

Niektóre sprawy są ważniejsze…

W tym roku mój organizm się zbuntował, a ja w rezultacie uznałam, że dość już spełniania cudzych marzeń, czas się wziąć za swoje. Bo tak naprawdę wszystko zaczyna się układać, gdy na pierwszym miejscu postawisz siebie. I nie ma w tym nic z chorobliwego egocentryzmu, tylko raczej zdrowe zadbanie o to, co mamy najważniejszego: siebie. Jeśli pomyślisz o sobie, dasz sobie chwilę wytchnienia każdego dnia, odkurzysz swoje hobby, zrobisz w codzienności miejsce na siebie, zaczyna się robić prościej. Otoczenie mniej irytuje, chęci do życia przychodzą same, a świat dookoła staje się przyjaźniejszy, nawet jeśli to myślenie o sobie to 5 minut każdego dnia, ale moje własne 5 minut, tylko dla mnie.

… a świat się nie wali

Tak więc przysiadam czasem z herbatą, znalazłam czas na czytanie książek, wróciłam do robótek i realizuję niespełnione marzenie sprzed lat: poszłam na studia podyplomowe w branży, która dla wielu jest zupełnie abstrakcyjna. I wiesz co? Na wszystko znalazłam czas, a świat się nie zawalił i działa nadal całkiem dobrze. Więcej- mam teraz siłę robić także te rzeczy, które jeszcze niedawno mnie przygniatały.

Co to wszystko ma do robótek, roślin i całej reszty? Ano to, że gdy pędzisz w swoim życiu, coś ciekawego i wartościowego potrafi się zawieruszyć i nawet nie wiesz, kiedy się o Ciebie upomni 😉 I nie mów, że nie masz czasu, albo jesteś już za stara na studia, kursy, czy po prostu swoje hobby. Nikt nie jest za stary na przyjemności w życiu. Co w tym tygodniu zrobisz dla siebie?

ps. a studia z roślinkami związane jak najbardziej. Będzie zielono na blogu 😉

Zobacz także...