DIY

Od marzenia do… pracowni

Nie rezygnuj z marzeń.(…) Nigdy nie wiesz, kiedy okażą się potrzebne. Carlos Ruiz Zafón – Cień wiatru

Od marzenia do… pracowni

Dawno dawno temu, kiedy mieszkaliśmy w małym i ciasnym mieszkanku z pięknym widokiem, miałam wizję posiadania swojej własnej pracowni, gdzie mogłabym rozłożyć się z całym rozgardiaszem i swobodnie pracować.

Pomyśl tylko: móc zostawić pracę jednego dnia i następnego wrócić do miejsca, w którym się skończyło. Mieć przestrzeń na milion szufladek i półek, gdzie każdy drobiazg ma swoje miejsce, a wyciągnięcie potrzebnych materiałów nie oznacza przemeblowania połowy domu.

Lepiej, ale…

Mieszkanie zmieniliśmy co prawda później na większe, ale i nas zrobiło się więcej, i miejsca aż tak nie przybyło. Na dodatek małe rączki bardzo, ale to bardzo lubią wyciągać interesujące kolorowe przedmioty i pozostawiać je w zupełnie nieprzewidywalnych miejscach. Niektóre rzeczy trzeba było ukryć.

Tymczasem właściciele rączek trochę podrośli, a ja w zeszłym roku spełniłam jedno ze swoich dawnych marzeń: studia florystyczne. I byłoby cudnie, gdyby nie to, że ilość moich skarbów przekroczyła wszelkie normy, miejsca nie zrobiło się więcej, a do tego pojawiła się potrzeba pracy na własny rachunek. I to był moment, kiedy dawno zagrzebana myśl o pracowni ujawniła się na powrót i tym razem padła na podatny grunt.

A teraz…

Mieszkania rozciągnąć się nie da. Ale można by wykorzystać ponure przestrzenie w domu rodzinnym, które przez lata zdążyły utracić swoje pierwotne przeznaczenie. Nie są najpiękniejsze, trzeba im urządzić solidny remont i przystosować do zupełnie nowych potrzeb. Ale są i na dodatek nie jest do nich daleko.

piwnica, która będzie pracownią

Tak więc od pewnego czasu mierzę się z zakurzoną przeszłością i uprawiam piwniczną archeologię. Wyrzucam, rozkładam, przestawiam. Odkrywam “niespodzianki”. Ilość pracy wydawała się nieskończona, ale widać już tu i ówdzie szansę na nowe.
Zbieram meble i drobiazgi, myślę, jak by tu wykorzystać to, co już mam. Moja mglista wizja sprzed lat zaczyna nabierać treści.

Po co to wszystko piszę?

Żeby Ci powiedzieć, że czasem jakaś zupełnie abstrakcyjna myśl, którą porzucamy, bo przecież “się nie da”, “nie stać mnie”, “dzieci” itd., musi zwyczajnie poczekać na właściwy czas.

Mnie nadal “nie stać”, ale już wiem, że “się da”, powoli i własnymi rękami, z wykorzystaniem sprzętów z drugiej ręki i szalonej twórczości własnej 😉
Ten rok zamierzam poświęcić przede wszystkim na pracownię- tak jak w poprzednim skupiłam się na studiach. Oczywiście nie zamierzam Cię zadręczać tylko i wyłącznie remontem- są ciekawsze rzeczy na świecie 😉 Tak więc od czasu do czasu pozwolę sobie na remontowe małe co nieco, a od przyszłego tygodnia wracam do bardziej roślinno-kreatywnej sfery 😉

Zobacz także...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *